poniedziałek, 17 lutego 2014

Okruszki niehigieniczne


                                                Francois  Boucher  " Madame Pompadour "

Od razu zaznaczam , że ciekawostki wybrałam tendencyjnie , to moja maleńka, prywatna akcja odwetowa .
Będąc małą dziewczynką  podziwiałam portrety pięknych kobiet w prześlicznych sukniach - po zapoznaniu się z pewnymi  faktami historycznymi  dotyczącymi  " tego co zakryte " , mój entuzjazm nieco ostygł .



                                                          Elżbieta I  Tudor  królowa Anglii

Elżbieta I  kąpała się raz w miesiącu - niezależnie od tego , czy było to konieczne, czy nie  :/


                                   Jakub I Stuart król Anglii - portret namalowany przez  Daniela Mytens

   Jakub I , następca królowej Elżbiety - był bardziej powściągliwy - ponoć mył tylko palce  .




Dama na tym portrecie autorstwa nieznanego malarza to  księżna  Elżbieta Charlotta z  Palatynatu

Odbyła sierpniową ,bardzo długą podróż - spociła się biedaczka ( ta ilość garderoby ! )
i zakurzyła okrutnie .Mało tego !!!
Barwiczka na książęcej twarzy rozmazała się wysoce nieestetycznie !!!
Spocone ciało skalania wodą nie wymaga -  przecież można zmienić bieliznę i suknię ale twarz .....
dramat .
" Byłam jak gdyby pokryta szarą maską (...) Musiałam umyć  twarz , tyle było na niej kurzu "
- napisała  księżna w liście , donosząc adresatowi o tym niezwykłym zajściu . ( czy uwzględniacie takie wstrząsające informacje w pisanych przez siebie mailach ??? ;);)  )



                                                                     Francois  Boucher


Przytoczę opinię na temat kąpieli , jaką wyraził francuski lekarz Theophraste Renaoudot w 1655 roku

" Kąpiel, z wyjątkiem jej absolutnej konieczności ze wskazań medycznych, jest nie tylko niepotrzebna,
  ale także niezdrowa . Wypełnia głowę waporami . Jest wrogiem nerwów i wiązadeł , które rozluźnia
  w takim stopniu, że ten, kto nigdy nie cierpiał na lumbago , pozna je po kąpieli " .
Strach prze negatywnym wpływem kąpieli na stan zdrowia  pozostał między innymi  po chyba najbrudniejszym okresie w historii Europy, kiedy pod koniec średniowiecza przetoczyła się przez nią
klęska w postaci  epidemii dżumy . Naukowcy z uniwersytetu paryskiego napisali do króla Filipa VI
w połowie XIV wieku , że  " moczenie skóry , ciepło i woda otwierają pory i zarażone powietrze
napada całe ciało "
Wierząc w to, że "woda zdrowia nie doda" w XVII wieku w Europie  starano się zrezygnować z jej użycia - wyłączając  bardzo pobieżne obmycie rąk - w końcu każdy chciał być zdrowy !!! Zdarzało się, że przepłukiwano szybko odrobiną wody  usta , głowę i włosy oczyszczano - zgodnie z zaleceniami -
z największą rozwagą - wcierając w nie "suche szampony" :) w postaci otrąb lub pudru . twarz przecierano suchą chusteczką  ( wielorazową ;)  ) .
Ludzie chcieli być atrakcyjni - podręczniki dotyczące przestrzegania dobrych manier zalecały
mycie rąk , głowy , twarzy i  włosów , później  do uprzywilejowanych higienicznie części ciała doszły nogi .


                                         Francois Boucher - Młoda kobieta biorąca kąpiel

Trudno się dziwić, że Europejczyków podróżujących po krajach  Lewantu   ( określenie krajów leżących  na wschodnim, azjatyckim wybrzeżu Morza Śródziemnego , w szerszym znaczeniu zalicza się do Lewantu również Egipt i Azję Mniejszą ( Turcję ) ) , po takich zaleceniach  dziwiły tamtejsze zwyczaje kąpielowe .
W zdumienie wprawiał fakt, że Turcy , po zajęciu jakiegoś miasta budują w nim  publiczne łaźnie ,
bo u Turków "ci, którzy nie kąpią się dwa lub trzy razy na tydzień uchodzą za flejtuchów "


                                        Jean Auguste Dominique Ingres - Turecka łaźnia

Toż to rozpusta i zgorszenie - tyle gołych , czystych bab .....  fuj .....


Kiedy w roku 1601 na świat przyszedł przyszły król Francji Ludwik XIII , jego nadworny lekarz zaczął prowadzić coś w rodzaju dziennika kąpieli króla .Pomysł uroczy aczkolwiek nie było w tym ważnym dokumencie zbyt wielu pozycji .
Sześciotygodniowemu malcowi umyto i wymasowano głowę .
Ponieważ cierpiał  na częstą przypadłość występująca  u niemowląt - ciemieniuchę , nasmarowano mu głowę masłem  i olejkiem migdałowym . ( Ciemieniucha to nadmierne złuszczanie się owłosionej skóry głowy , spowodowane przejściowymi zaburzeniami w pracy gruczołów łojowych - nie jest groźna  ale nie wygląda estetycznie ) .


Do dziewiątego miesiąca życia Ludwika nie czesano .

Kiedy miał 5 lat spotkało go traumatyczne przeżycie w postaci ryzykownego obmycia nóg w letniej wodzie .
                           
                                             
....  i dwa lata później, gdy Ludwik skończył siedem lat , nadszedł  kolejny , pamiętny dzień -  chłopiec odbył pierwszą kąpiel  "wykąpany po raz pierwszy, w wannie, pospołu z Madame ( swoją siostrą ) .
Nie wiem, czy była to ostatnia pozycja w "kąpielowym dzienniku " . 
Sądząc po opinii współczesnych królowi , wszystko na to wskazuje . Fetor musiał być dokuczliwy ,
skoro odczuwało go również niepachnące otoczenie . "Mam to po ojcu, czuć ode mnie pot " - chwalił się król . Jego tatuś , Henryk IV również słynął  z roztaczania wokół siebie  osobistej woni .


                             Oto Ludwik XIII , jedenaście lat po pierwszej ( i chyba ostatniej ) kąpieli


 
Ludwik IV  Burbon  król Francji , "Król Słońce " słynął na swoim dworze ze swoistego 
fetoru wydzielanego z ust . Był on ponoć szkaradny nawet dla  nawykłych do smrodu nosów  dworskich . Na ową woń skarżyła się często metresa  króla , Madame de Montespan , owijając się szczelnie chmurką ciężkich perfum .


Oto jak się zaczynał dzień Króla Słońce :   
gdy wstawał rano ze swojego ogromnego loża przykrytego baldachimem , do jego  komnat wkraczała
piastunka , medyk i naczelny chirurg . Woń rozchodząca się w komnacie musiała być dość silna .
Piastunka całowała króla , doktor i chirurg masowali go i zmieniali koszulę , bowiem królewskie ciało
intensywnie się pociło . Służący skrapiał szlachetne , królewskie dłonie odrobiną wina - Jego Wysokość przepłukiwał nią usta i przecierał twarz . Tak odświeżony i rześki  mógł przystąpić do dalszych zajęć .
Nie gardził  wysiłkiem fizycznym - uchodził za pedanta , zmieniając przepocone koszule aż trzy razy dziennie.

Tak !! Zmiana bielizny w wieku XVII przestała być tylko zamiennikiem kąpieli . 
Naukowo dowiedziono, że jest bezpieczniejsza i  niezawodna !! Oto, co ówcześni uczeni pisali na temat
bielizny :
" wiemy dlaczego bielizna usuwa pot z naszego ciała , pot bowiem jest oleisty bądź słony , wsiąka w te martwe rośliny (len) , jak nawozy , które składają się z takich samych substancji "

" Możemy się bez nich obejść (bez łazienek) o wiele lepiej niż starożytni z powodu użycia bielizny , 
którą my posiadamy, a która służy nam obecnie do utrzymywania w czystości ciała w sposób o wiele wygodniejszy niż można było tego dokonać w łaźniach i łazienkach starożytnych , pozbawionych        użytkowania i wygody , jaką daje noszenie bielizny "




   Na tym obrazie  Francis'a   Boucher   Madam Pompadour  nosi wdzięczną , udekorowaną skromnie
   fryzurkę .  

Nie dbano o podstawową higienę ciała ,oczywiste więc było ignorowanie czystości  włosów i głowy .
Noszono obficie pudrowane peruki - puder produkowano z mąki  ryżowej lub rozdrobnionej skrobi .
W Anglii kres pudrowym fanaberiom położył  ... podatek od pudru na głowie, pobierany od 1795 roku .
Bardzo jestem ciekawa, czy liczono go od centymetra kwadratowego , czy opodatkowane było opakowanie a może pudrowana głowa ?
W latach siedemdziesiątych i osiemdziesiątych XVIII wieku fryzuro-peruki osiągnęły kuriozalna wielkość i kształty .



Fryzury stały się popisami inżynierii fryzjerskiej . Budowano je (montowano ?) na specjalnych 
podkładach i stelażach , umieszczano w nich pióra , kwiaty, owoce , klejnoty , koronki , tiul , figurki  i wiele innych rzeczy .  Twór ten fryzjer tworzył często stojąc na drabinie . Jak łatwo się domyśleć wznoszenie takich konstrukcji nie było rzeczą tanią , damy starały się więc  utrzymać to cudo inżynierii fryzjerskiej na głowie jak najdłużej , śpiąc w pozycji siedzącej . "London  Magazin " z roku 1768  wspomniał o pewnej elegantce , która "otworzyła" (??) swoją konstrukcję na głowie po dziewięciu tygodniach . Nie chcę sobie nawet tego wyobrażać :( .
Konserwacja "tego czegoś " polegała na dokonywaniu pewnych korekt za pomocą specjalnej pomady
o właściwościach klejąco-usztywniających  ( pierwszy klej w sztyfcie ?? ) i obfitym pudrowaniu .
Odór brudnych i przetłuszczonych włosów plus woń spracowanej , traktowanej kleistymi substancjami peruki musiał  być  powalający :( .  Dodawano więc do pudru kwiat pomarańczy albo lawendę .
Peruki mogły się poszczycić oprócz specyficznej woni bogatym życiem wewnętrznym . 


Te postacie tak zgrabnie utrzymujące równowagę to wszy 


.... prosimy o uśmiech - tak , bardzo ładny jest ten uśmiech - to pyszczek wszy - trochę się  krzywi - nie lubi pudru o zapachu lawendy , ale nikt nie obiecywał  łatwego życia....


... to jest pchełka :)


... to jest nużeniec - mieszka sobie we  włosowym mieszku


.... to jest skórożarłoczek skryty - cichutki i nieśmiały ...

... a to ?


... to jest  mysz !!!
Trochę wystraszona .... Nic dziwnego - zamieszkała razem z rodziną w peruce Lady Coke of Norfolk ...
Lady Norfolk poroniła z przerażenia  na widok  mysiej rodziny zamieszkującej jej fryzurę , myszom
też do śmiechu nie było . 

Jak radzono sobie z nieproszonymi mieszkańcami  wymyślnych koafiur ? 
Drapano się pięknie wykonanymi drapakami , eksterminowano nieproszonych mieszkańców 
za pomocą specjalnych młoteczków , umieszczano we włosach misternie rzeźbione pułapki w postaci pojemniczków z małymi otworkami , wewnątrz których chowano wacik nasączony krwią albo miodem 

Strach pomyśleć a wyobrażać sobie  raczej obrzydliwie , co działo się ze skórą i włosami  pod  taką
fryzjerską ozdobą ....  Ropne wysięki sklejały włosy w  twór zwany kołtunem . 
Oto rada na tę dolegliwość :
" Przez cały czas choroby można sobie zaoszczędzić fryzowania , wystarczy tylko rano nieco poprawić i za pomocą pomady i pudru wykończyć fryzurę "

Myślę, że  wystarczy już tych okropności :) 

Obrzydliwości zaczerpnęłam z "Historii brudu" Katherine Ashenburg i ze strony www.wilanow-palac.pl

4 komentarze:

  1. W Skarbcu Koronnym na Wawelu jest wisior należący do króla Władysława IV Wazy w kształcie płaskiej plakietki przewężonej pośrodku, jedna spłaszczona część służyła do "czyszczenia" znaczy dłubania w uszach, druga w zębach. Końcówki są identyko, do dziś zastanawiam się ile razy król się pomylił i "podłubał" sobie nie tą częścią w nie tej części ciała. A w Muzeum książąt Czartoryskich jest młoteczek do wszy należący ponoć do samego Stanisława Małachowskiego.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, że królowi mogło być wszystko jedno i to mnie przeraża ....
      Tak - te młoteczki dobijają mnie ostatecznie - to chyba ich nowe zastosowanie ;)

      Usuń
  2. Bardzo ciekawe opowieści ale chwilami przerażające. Bardzo piękne obrazy z damami.Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda , niektóre z tych rzeczy trudno sobie wyobrazić - może to i lepiej ? :) .
      Również pozdrawiam :)

      Usuń